INFORMACJA!
W związku z tym, że zaczął się nowy rok szkolny rozdziały niestety będą pojawiać się coraz rzadziej. Jednak 3 klasa gimnazjum nie będzie taka kolorowa jak ją wszyscy piszą i już płaczę na samą myśl kończeniu lekcji o 16/17 ;__; Dlatego bądźcie wyrozumiali dla nas obu,a na pewno nikt tak bardzo nie ucierpi. Miłego rozdziału!--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wbiegłam do domu, rzucając kurtkę i buty w kąt. Pobiegłam do kuchni, gdzie zastałam mojego tatę. Opierał się o blat, trzymając w jednej ręce herbatę, a w drugiej dzisiejszą gazetę. Podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek, momentalnie zwracając na siebie całą uwagę. Tata spojrzał na mnie.
- Effy, już wróciłaś. Nareszcie. - tata spojrzał na mnie smutno i odłożył rzeczy na blat porywając mnie w ramiona, przytulając do siebie.
Spojrzałam z tyłu na zegarek. 23:42. Przedłużyło mi się. Do godziny 20.00 pracowałam w sklepie muzycznym, by zaraz po tym pojechać autobusem do młodszego chłopaka na korepetycje, z których też miałam niezłe pieniądze, zważając na to kim są jego rodzice. Pracowałam już tak tydzień. I przez cały ten tydzień nie byłam w szkole, ponieważ już na samym początku źle się czułam. Mój ojciec zadzwonił do dyrektorki i powiadomił ją o tym, że będę nieobecna. Musiałam niestety pracować, ponieważ znowu nie przelewało nam się z pieniędzmi.
- Tak, tato. U John'a się przedłuzyło do 23,a później jeszcze uciekł mi autobus i musiałam wracać pieszo. - wyjaśniłam.
- Dlaczego po mnie nie zadzwoniłaś? Jest późno i nie wiadomo, kto się czai za rogiem. A co jakby coś ci się stało? A co gdybyś...
- Tato, spokojnie. Nic mi nie jest. Wybacz, że po ciebie nie zadzwoniłam, ale nie pomyślałam o tym. Następnym razem tak nie zrobię. Obiecuję. - zapewniłam go, po czym usiadłam przy stole. Mój rodziciel nalał wody do czajnika i wstawił ją na gaz, zapewne chcąc zrobić mi moją ulubioną herbatę.
- Effy, ja doceniam to, że starasz mi się pomóc, ale ty masz też szkołę. Musisz się uczyć. Teraz bez szkoły nic się nie załatwi. - posłał mi słaby uśmiech.
- Tato, przecież już o tym rozmawialiśmy. Będę ci pomagać, bo sam nie dajesz rady. A póki jestem młoda i w miarę fizycznie silna, możemy to wykorzystać. Sam wiesz, że coraz gorzej u nas z pieniędzmi. Każdy grosz się liczy.
Woda na herbatę się właśnie zagotowała. Tata nalał mi ją do mojego ulubionego kubka w owieczki wrzucając torebkę zielonej herbaty, wymieszał ją, po czym wyrzucił fusy. Podał mi ją, za co podziękowałam.
- Jeśli to cię pocieszy, to już jutro idę do szkoły. Przez ten tydzień trochę się narobiło zaległości,a wolę już sobie nie powiększać pracy. - upiłam łyk gorącego napoju.
- Ef, jestem z ciebie taki dumny. Kiedy ty mi tak wyrosłaś? - tata mówi ze śmiechem, ale na tyle cicho, by nie pobudzić dzieci.
~*~
Trzasnęłam szafką, uprzednio wyciągając z niej książkę do francuskiego i matematyki. Już od samego rana nie spotkałam nigdzie Styles'a i na razie jestem z tego zadowolona. Ale znając moje szczęście, nie będzie trwało to długo. Kiedy upewniłam się, że dobrze zamknęłam szafkę, ruszyłam pod salę od francuskiego. Mam nadzieję, że spotkam już tam Lolę. Nie pisałyśmy do siebie przez ten tydzień i trochę mnie to martwiło.
Dzisiaj ubrałam się w kraciastą koszulę spódniczkę i moje ukochane czarne buty. Nie chciałam dzisiaj się odstawiać jak nie wiadomo kto, bo nie miałam na to siły. Do tego zaplotłam dwa warkocze.
Kiedy już stanęłam pod salą, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Po całej sali walały się papierowe kulki i samolociki. Każdy siedział na ławce i dyskutował z drugą osobą. Skierowałam się do mojej ławki. I nie myliłam się. Od razu ujrzałam blond włosy, należące do Loli. Podeszłam do niej i uśmiechnęłam się. Dziewczyna widząc mnie, poderwała się z miejsca i najmocniej jak potrafiła uściskała mne, porywając w swoje ramiona.
- Rany boskie, Ef! Gdzieś ty się podziewała?! Wszystko w porządku? Tak bardzo tęskniłam! - dziewczyna nie zamykała swojej buzi.
- Byłam...chora. Musiałam wyleżeć cały ten tydzień. Ale jak widzisz, już jestem. - oderwałam się od niej i usiadłam na krześle, wypakowując książki i piórnik. Poczułam jak coś szturcha mnie w plecy. Odwróciłam się do tyłu.
- Hejka, mała. Nareszcie jesteś. - Horan posłał mi ten swój piękny uśmiech i pochylił się, by ucałować mnie w policzek.
- Hejka, blondi. No wróciłam. Dużo się działo jak mnie nie było? - spytałam go wypytując rownocześnie o dwie rzeczy : szkołę i Harry'ego...
- W zasadzie to mieliśmy więcej zwolnień niż lekcji. W większości i tak niektórzy się nie pojawiali. - rzucił mi spojrzenie, które mówiło, o kogo mu chodzi. - Możemy później porozmawiać? - spytał się mnie.
- Jasne. - uśmiechnęłam się do niego i dopiero teraz zauważyłam Zayn'a, który słuchał muzyki przez słuchawki. Na moment na mnie spojrzał, przy czym lekko się uśmiechnął kiwając głową. Zrobiłam to samo i odwróciłam się w tym samym momencie, kiedy do sali wszedł nauczyciel.
~*~
- Horan! Jak poobijam sobie całe nogi to będzie twoja wina! - wydarłam się na blondyna, który prowadził mnie wzdłuż wąskiej ścieżki pokrytej krzakami i wielkimi kamieniami.
Była 30 minutowa przerwa i zamiast zjeść normalnie obiad na stołówce, walałam się z Niall'em po jakiejś podejrzanej okolicy.
- Oj, nie marudź, mała. Już zaraz będziemy. - powiedział wciąż na mnie nie patrząc, tylko trzymając mnie za rękę, prowadząc przed siebie.
- Mała to może być twoja pała, ja jestem niska. I nie wkurzaj mnie. - blondyn odwrócił się do mnie i głośno się zaśmiał.
- A skąd niby wiesz? Chcesz sprawdzić? - posłał mi bezczelny uśmiech.
- O fuuu! Jesteś obrzydliwy! - krzyknęłam śmiejąc się.
- Już jesteśmy. - Niall nagle się zatrzymał, przez co na niego wpadłam. Stanęłam przed nim i spojrzałam na widok przed sobą.
Przed nami rozpościerał się widok na cały Londyn. Było wysoko, więc najwidoczniej staliśmy na jakiejś górze. Niebo miało barwę różowo-fioletową i zachwycało swym pięknem. Nie mogłam się napatrzeć. Widoki zapierały dech w piersiach.
- Podoba ci się? - spytał mnie chłopak.
- To...jest wspaniałe, Niall. Dziękuję, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - cmoknęłam go w policzek i uśmiechnęłam się delikatnie. - Ale...chciałeś ze mną porozmawiać, tak? - zapytałam niepewnie.
- Umm,tak. Pamiętasz jak ci mówiłem,że kiedyś ci powiem o tym,dlaczego Harry tak cię dręczy? - spojrzał na mnie niepewnie.
Nieśmiało skinęłam głową prosząc tym samym, by kontynuował.
- No więc...chciałbym Ci to wszystko wyjaśnić,póki mamy czas.
- Więc mów. - zachęciłam go kładąc mu dłoń na ramieniu.
- kiedy przyszłaś do naszej szkoły,to były jakieś 3 tygodnie po tym jak Harry.zerwał ze swoją dziewczyną. Miała na imię Bethany. Była szkolną gwiazdą. Każdy chłopak się za nią oglądał. Ale widocznie Styles'a upatrzyła sobie juz od samego początku. Po jakimś czasie zostali parą. Tak,wiem. Dziwi cię to,ale nie przerywając. - dodał,widząc jak próbuję coś powiedzieć. Dałam mu znak,aby mówił dalej.
- Z chłopakami nie przepadaliśmy za nią, ponieważ wydawała nam się zwykłą oszustką. Ale Harry nas nie słuchał. Brnął w tą "miłość", - zrobił cudzysłów w powietrzu. - która powoli go wyniszczała. Bethany zaczęła znikać na całe dnie, a jak już się pokazywała to czuć było od niej męskim perfumami. Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw,że od początku ich związku zdradzała Harry'ego. Był załamany. Ufał jej bezgranicznie,kochał ją, a ona go wykorzystała. Jak się później okazało tylko po to,żeby poprawić sobie statut w tej szkole. Jaka z niej była dziwka. - Niall westchnął pod nosem. - Kazał jej się wynosić i nigdy nie wracać. Nie wiemy co się z nią.stało,bo przeniosła się do niej szkoły. W sumie,nawet nie chcemy wiedzieć. - wyjaśnił.
- No,dobra. Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego,bo nie rozumiem? - spytałam,będąc zdziwioną,po jakie licho on mi to mówi.
- Harry cie dręczy,ponieważ wyglądasz zupełnie jak ona. Te same oczy,ta sama figura,włosy,wyraz twarzy. Nawet my to zauważyliśmy. Znęca się nad tobą,ponieważ przypominasz mu jego byłą dziewczynę. Własnie dlatego.
Powiedzieć,że byłam zdziwiona to niedopowiedzenie. Byłam zszokowana.
- Więc dlatego to wszytko? Bo wyglądam jak jakaś dziwka,która zrobiła mu kiedyś krzywdę? - zapytałam wciąż będąc jakby w transie.
- To może się wydawać głupie,ale tak jest. I nie wiem co Ci powiedzieć,żeby to się jakoś zmieniło. Może po prostu,musisz z nim więcej przebywać,żeby zobaczył,że nie jesteś taka jak wszystkie inne? - zapytał patrząc mi w oczy.
- O,nie. Nie mam zamiaru zagłębiać się. W ta chora relację. Skoro tak bardzo mu ją przypominam,to nie może kupić sobie worka bokserskiego,żeby to na nim się wyżywać? On ma chyba nierówno pod sufitem. - stwierdziłam z przekąsem.
- Effy,on nie jest taki zły,naprawdę. Tylko przez jakąś nic niewartą dziewczynę taki jest. Ale to tylko na pokaz. Dlatego mam pomysł,żebyś to ty coś z tym zrobiła. - powiedział.
- Ja? Ale dlaczego ja?! - mój głos był piskliwy.
- Ponieważ chyba tylko ty będziesz w stanie coś w nim zmienić. Tylko spróbuj. Jeśli nic z tego nie wyjdzie,dam Ci spokój. Ale Ef,on naprawdę potrzebuje czyjejś pomocy,a ja z chłopakami nie wiemy już co robić. - Niall spojrzał na mnie załamanym wzrokiem.
Rozważałam wszystkie za i przeciw. Wszystko było przeciw. Jakieś tysiąc argumentów. Ale za był tylko jeden. Że mogę go zmienić. I być może mi się to uda.
- Zgoda. Pomogę mu.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam na jak niemożliwą rzecz się pisałam.
~*~
Dlaczego ja się kurwa na to zgodziłam?! Horan powiedział mi dzisiaj,żebym przyszła do nich po szkole do domu. Żeby się spotkać, pooglądać filmy,spędzić miło czas. Kurwa.
Podeszłam do szafy w celu znalezienia jakiegoś stroju, który powaliłby ich wszystkich na kolana.
Wybrałam ciemne, obcisłe,wysokie jeansy, czarny top do pępka i oczywiście moje czarne conversy. Na wierzch założę moją skórzaną kurtkę. Prosto,ale z klasą. Poszłam jeszcze tylko zrobić makijaż w postaci smokie eye i umalowaniu rzęs. Spsikałam się jeszcze tylko moimi ulubionymi truskawkowymi perfumami i byłam gotowa. Chwyciłam jeszcze tylko swoją czarna torbę i włożyłam do niej chusteczki,telefon,szczotkę do włosów, miętową gumę do żucia i perfumy.
Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam już mojego tatę. Zaproponował,że mnie podwiezie. Ale niestety on myśli,że jadę do koleżanki. Jakby dowiedział się,że jadę do chłopaków, powiedziałby o tym Mike'owi,a on już by znalazł sposób,żeby dowiedzieć się kto to jest. A po tym byłaby nie mała afera. Wolałam nie ryzykować.
Po 15 minutach byłam już na miejscu. Powiedziałam jeszcze tylko,że po niego zadzwonię,kiedy będę chciała wrócić.
Po chwili stanęłam przed dobrze znaną mi willą. Podeszłam do drzwi i przycisnęłam dzwonek do drzwi,informując o moim przybyciu. Po chwili drewniana powłoka się otworzyła i w progu pojawił się uśmiechnięty mulat.
- Oh,ym. Cześć Zayn. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- No hej, Effy. Chodź. Wszyscy czekamy. - oznajmił mi.
Wszyscy? Co znaczy wszyscy? Kurwa. Znów.
Kiedy weszłam do środka i zdjęłam moje trampki i czarną skórzaną kurtkę skierowałam się za Zayn'em. Szliśmy do salonu chłopaków.
Każdy na mnie patrzył. A tak serio to patrzyli na mój brzuch,który było lekko widać,a którym mogłam się pochwalić. Opalony,płaski i umięśniony. Jak powinno być. Wszyscy oprócz Harry'ego. Pewnie nie chciał mnie widzieć. W sumie, nie obchodzi mnie to.
- Chłopaki, przyszła Effy. Effy,znasz wszystkich? - spytał, a ja pokiwałam głową.
- Na początku sobie coś wyjaśniamy. - powiedział Niall,a ja wpatrywałam się w moje dłonie,które nagle zaczęły być interesujące. - Od razu mówię,że Effy nic do nas nie ma, to i my nie mamy nic do Effy. Wiec nie wyzywać jej ani jej nie dokuczajcie,bo ona wam nic nie zrobiła. Jasne? Rozumiemy się? - każdy chłopak pokiwał głową.
- No to w takim razie zaczynamy nasz maraton filmowy! - krzyknął Louis i uśmiechnął się do mnie. Może nie będzie tak źle. Na szczęście dzisiaj piątek.
Zastanawiało mnie tylko jedno. Gdzie jest Harry.
----------
Przepraszam,że taki krótki ;__;
Komentujcie miśki! Do następnego! :*
N.
Nieśmiało skinęłam głową prosząc tym samym, by kontynuował.
- No więc...chciałbym Ci to wszystko wyjaśnić,póki mamy czas.
- Więc mów. - zachęciłam go kładąc mu dłoń na ramieniu.
- kiedy przyszłaś do naszej szkoły,to były jakieś 3 tygodnie po tym jak Harry.zerwał ze swoją dziewczyną. Miała na imię Bethany. Była szkolną gwiazdą. Każdy chłopak się za nią oglądał. Ale widocznie Styles'a upatrzyła sobie juz od samego początku. Po jakimś czasie zostali parą. Tak,wiem. Dziwi cię to,ale nie przerywając. - dodał,widząc jak próbuję coś powiedzieć. Dałam mu znak,aby mówił dalej.
- Z chłopakami nie przepadaliśmy za nią, ponieważ wydawała nam się zwykłą oszustką. Ale Harry nas nie słuchał. Brnął w tą "miłość", - zrobił cudzysłów w powietrzu. - która powoli go wyniszczała. Bethany zaczęła znikać na całe dnie, a jak już się pokazywała to czuć było od niej męskim perfumami. Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw,że od początku ich związku zdradzała Harry'ego. Był załamany. Ufał jej bezgranicznie,kochał ją, a ona go wykorzystała. Jak się później okazało tylko po to,żeby poprawić sobie statut w tej szkole. Jaka z niej była dziwka. - Niall westchnął pod nosem. - Kazał jej się wynosić i nigdy nie wracać. Nie wiemy co się z nią.stało,bo przeniosła się do niej szkoły. W sumie,nawet nie chcemy wiedzieć. - wyjaśnił.
- No,dobra. Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego,bo nie rozumiem? - spytałam,będąc zdziwioną,po jakie licho on mi to mówi.
- Harry cie dręczy,ponieważ wyglądasz zupełnie jak ona. Te same oczy,ta sama figura,włosy,wyraz twarzy. Nawet my to zauważyliśmy. Znęca się nad tobą,ponieważ przypominasz mu jego byłą dziewczynę. Własnie dlatego.
Powiedzieć,że byłam zdziwiona to niedopowiedzenie. Byłam zszokowana.
- Więc dlatego to wszytko? Bo wyglądam jak jakaś dziwka,która zrobiła mu kiedyś krzywdę? - zapytałam wciąż będąc jakby w transie.
- To może się wydawać głupie,ale tak jest. I nie wiem co Ci powiedzieć,żeby to się jakoś zmieniło. Może po prostu,musisz z nim więcej przebywać,żeby zobaczył,że nie jesteś taka jak wszystkie inne? - zapytał patrząc mi w oczy.
- O,nie. Nie mam zamiaru zagłębiać się. W ta chora relację. Skoro tak bardzo mu ją przypominam,to nie może kupić sobie worka bokserskiego,żeby to na nim się wyżywać? On ma chyba nierówno pod sufitem. - stwierdziłam z przekąsem.
- Effy,on nie jest taki zły,naprawdę. Tylko przez jakąś nic niewartą dziewczynę taki jest. Ale to tylko na pokaz. Dlatego mam pomysł,żebyś to ty coś z tym zrobiła. - powiedział.
- Ja? Ale dlaczego ja?! - mój głos był piskliwy.
- Ponieważ chyba tylko ty będziesz w stanie coś w nim zmienić. Tylko spróbuj. Jeśli nic z tego nie wyjdzie,dam Ci spokój. Ale Ef,on naprawdę potrzebuje czyjejś pomocy,a ja z chłopakami nie wiemy już co robić. - Niall spojrzał na mnie załamanym wzrokiem.
Rozważałam wszystkie za i przeciw. Wszystko było przeciw. Jakieś tysiąc argumentów. Ale za był tylko jeden. Że mogę go zmienić. I być może mi się to uda.
- Zgoda. Pomogę mu.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam na jak niemożliwą rzecz się pisałam.
~*~
Dlaczego ja się kurwa na to zgodziłam?! Horan powiedział mi dzisiaj,żebym przyszła do nich po szkole do domu. Żeby się spotkać, pooglądać filmy,spędzić miło czas. Kurwa.
Podeszłam do szafy w celu znalezienia jakiegoś stroju, który powaliłby ich wszystkich na kolana.
Wybrałam ciemne, obcisłe,wysokie jeansy, czarny top do pępka i oczywiście moje czarne conversy. Na wierzch założę moją skórzaną kurtkę. Prosto,ale z klasą. Poszłam jeszcze tylko zrobić makijaż w postaci smokie eye i umalowaniu rzęs. Spsikałam się jeszcze tylko moimi ulubionymi truskawkowymi perfumami i byłam gotowa. Chwyciłam jeszcze tylko swoją czarna torbę i włożyłam do niej chusteczki,telefon,szczotkę do włosów, miętową gumę do żucia i perfumy.
Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam już mojego tatę. Zaproponował,że mnie podwiezie. Ale niestety on myśli,że jadę do koleżanki. Jakby dowiedział się,że jadę do chłopaków, powiedziałby o tym Mike'owi,a on już by znalazł sposób,żeby dowiedzieć się kto to jest. A po tym byłaby nie mała afera. Wolałam nie ryzykować.
Po 15 minutach byłam już na miejscu. Powiedziałam jeszcze tylko,że po niego zadzwonię,kiedy będę chciała wrócić.
Po chwili stanęłam przed dobrze znaną mi willą. Podeszłam do drzwi i przycisnęłam dzwonek do drzwi,informując o moim przybyciu. Po chwili drewniana powłoka się otworzyła i w progu pojawił się uśmiechnięty mulat.
- Oh,ym. Cześć Zayn. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- No hej, Effy. Chodź. Wszyscy czekamy. - oznajmił mi.
Wszyscy? Co znaczy wszyscy? Kurwa. Znów.
Kiedy weszłam do środka i zdjęłam moje trampki i czarną skórzaną kurtkę skierowałam się za Zayn'em. Szliśmy do salonu chłopaków.
Każdy na mnie patrzył. A tak serio to patrzyli na mój brzuch,który było lekko widać,a którym mogłam się pochwalić. Opalony,płaski i umięśniony. Jak powinno być. Wszyscy oprócz Harry'ego. Pewnie nie chciał mnie widzieć. W sumie, nie obchodzi mnie to.
- Chłopaki, przyszła Effy. Effy,znasz wszystkich? - spytał, a ja pokiwałam głową.
- Na początku sobie coś wyjaśniamy. - powiedział Niall,a ja wpatrywałam się w moje dłonie,które nagle zaczęły być interesujące. - Od razu mówię,że Effy nic do nas nie ma, to i my nie mamy nic do Effy. Wiec nie wyzywać jej ani jej nie dokuczajcie,bo ona wam nic nie zrobiła. Jasne? Rozumiemy się? - każdy chłopak pokiwał głową.
- No to w takim razie zaczynamy nasz maraton filmowy! - krzyknął Louis i uśmiechnął się do mnie. Może nie będzie tak źle. Na szczęście dzisiaj piątek.
Zastanawiało mnie tylko jedno. Gdzie jest Harry.
----------
Przepraszam,że taki krótki ;__;
Komentujcie miśki! Do następnego! :*
N.
bomba <3
OdpowiedzUsuńwow, Eff życzę powodzenia w zmienieniu Style'sa. a właśnie... gdzie on się kurdełe podziewa?! :D
czekam na NN ;3
super blog ;***
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńRobimy tak jakby zapas rozdziałów, ale postaramy się udostępnić jakiś niedługo :*
Usuń