niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 3

Przypominam o zakładce INFORMOWANI :)

----------------------------------

Właśnie siedziałam w samochodzie z Mike'em wracając do domu. Po rozmowie z dyrektorką,uprosiłam ją,by pozwoliła nam dzisiaj wcześniej wrócić do domu, aby wszystko przemyśleć. Nie odzywałam się do niego. Jak on mógł do cholery na niego napaść?! Nie mieści mi się to w głowie. Ale trzeba przyznać, że Harry go do tego sprowokował. Jeszcze ten jego wzrok. Jakby mówił mi : ,,Masz przesrane".

- Długo jeszcze będziesz milczeć? - westchnął mój brat, kiedy podjechaliśmy pod przedszkole, by odebrać bliźniaki.
Nie odpowiedziałam, tylko wyszłam trzaskając drzwiami. Idiota jeden. Skierowałam się w stronę wejścia do przedszkola. Otworzyłam ciężkie szklane drzwi i podeszłam do szatni dla dzieci. Stąd widziałam jak moje małe maluchy się jeszcze bawią. Weszłam do sali i oczy wszystkich dzieci skierowały się na mnie. Uśmiechnęłam się do pani przedszkolanki.
- Dzień dobry. Ja przyszłam odebrać bliźniaki dzisiaj nieco wcześniej.
- Oczywiście, już je woł...
- Effy! - maluchy wskoczyły mi na nogi.
- Cześć, moje szkraby. Szykujcie się, dzisiaj jedziemy do domku, nieco wcześniej.- powiedziałam do nich schylając się na ich poziom.
- Ale dlaczego? - Lili spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Po prostu...wcześniej z Mike'em skończyliśmy lekcje,a tacie przedłużyło się spotkanie. Dlatego musimy jechać.
- No dobzie. Do widzenia plose pani! - James wykrzyknął w stronę opiekunki.
Kiedy dzieciaki już się pożegnały i ubrały, poszliśmy do auta, gdzie pomogłam im wsiąść i zapięłam im pasy. Dzieci od razu dopadły Mike'a.
- Co ci się stalo? - zapytał zaskoczony James patrząc na zaschniętą w krwi i opuchniętą twarz brata.
- Aj tam, nic takiego. Takie męskie przepychanki. - uśmiechnął się do niego,ale jednak chyba go to nie przekonało.
Reszta drogi minęła nam na słuchaniu czego to dziś bliźniaki nauczyły się w przedszkolu.

 ~*~

* Tydzień później...*

- Cholera jasna! - krzyknęłam na cały głos,kiedy upadła mi szklanka w kuchni.
Jestem cała roztrzęsiona.
Przez cały tydzień Styles i jego paczka nie dawali mi spokoju. A to wszystko przez to,że Mike go pobił. Poniżali mnie przy całej szkole. Wczoraj,kiedy byłam na stołówce z Lolą wpadł na mnie i ,,przypadkiem" wywalił na ziemię moją tacę z jedzeniem,tym samym brudząc mi koszulkę i jeansy. Po tym wszystkim jeszcze miał czelność stanąć na środku i wyzywać mnie od nieudaczników. A jeszcze wcześniej, kiedy źle odpowiedziałam na pytanie nauczyciela,zaczął się ze mnie śmiać i wyzywać od idiotek. Miałam tego dość.
Właśnie ten oto Harry Styles przypomniał mi wszystko to,od czego chciałam uciec z poprzedniej szkoły. To jak byłam poniżana przez innych, bo byłam mądrzejsza od nich i nie ubierałam się jak dziwka. Cały ten świat schodzi na psy.



A teraz do tego jeszcze potłukłam szklankę o godzinie 3 nad ranem. Miałam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Starałam się grać. Udawać,że mnie to nie rusza. Ale muszę sobie ulżyć.
Natychmiast wyszłam po cichu z kuchni. Zapomniałam nawet,że przyszłam się napić. Zgasiłam światło i skierowałam się po schodach do łazienki. Weszłam do niej i przymknęłam drzwi najciszej jak mogłam. Otworzyłam szafkę,która znajdowała się za lustrem i wyciągnęłam opakowanie tabletek na ból głowy. Z niego wyjęłam małe ostrze. Owinięte szczelnie w biały papierek,który teraz leżał w zlewie.
Nawet się nie zawahałam. Od razu zrobiłam jedno,wielkie głębokie nacięcie na lewym nadgarstku. Poczułam jak moja gorąca krew cieknie mi po udach i brzuchu. Ulżyło mi,choć wiem,że skutki tego odczuję już jutro. Ale nie dbałam teraz o to. Nawet nie wiedziałam,kiedy zaczęłam płakać. Odrzuciłam po chwili ostrze do zlewu i usiadłam na ziemi opierając się o wannę. Podniosłam głowę w stronę sufitu tak,by łzy mogły swobodnie spływać po mojej twarzy. Czasami po byciu wredną suką, musiałam trochę pobyć w samotności i uwolnić wszystkie emocje. Tak bardzo było mi siebie żal. Pewnie wyglądałam jak jedno wielkie nieszczęście.
Usłyszałam jak drzwi delikatnie się uchylają. Zaskoczona spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam w nich zaspanego James'a. Próbowałam schować swój nadgarstek,ale już go zauważył. W jego malutkich oczkach zalśniły łzy,kiedy mnie taką zobaczył.
- Effy,dlacego? Obiecałaś,ze juz tego nie będzies lobić. - spojrzał na mnie smutno.
Spojrzałam tylko w jego oczy i rozpłakałam się jak małe dziecko. Schowałam twarz w dłoniach,czując wielki wstyd. Miałam dość takiego ciężkiego życia.
Poczułam jak dwie małe rączki odciągają moje ręce od mojej twarzy. James usiadł na moich kolanach,które chwile wcześniej złożyłam po turecku. Przytulił się do mnie mocno,obejmując moją szyję.
- Effy,nie lób sobie ksywdy, plose. - powiedział do mnie cichutko. Odwzajemniłam jego uścisk,obejmując jego malutkie ciałko swoimi ramionami.
- Cy to miało coś wspólnego z tą buzią Mike'a? - zapytał mnie.
Skinęłam niezauważalnie głową.
- Nie maltw się. Jak mi koledzy z psedskola dokucają to udaję, ze ich nie widzę albo glam lepiej od nich w nogę. No i wtedy są zazdlośni. - uśmiechnął się jakby dumny z siebie.
Pomyślałam nad jego słowami. Cholera,no tak! Przecież to genialne rozwiązanie!
- James,skarbie? - zapytałam go,kiedy czułam jak jego głowa leci w dół z powodu braku snu.
- Hmm? - odpowiedział mi z zamkniętymi oczami opierając się o moją klatkę piersiową.
- Dziękuję. Jesteś strasznie mądrym i wspaniałym bratem. Kocham cię, malutki. - pocałowałam go w czoło.
- Ja ciebie tez kofam,Effy. - objął mnie mocniej nóżkami i ramionami i zasnął.
Po prostu. Zasnął.

~*~

Weszłam do wielkiego szkolnego budynku. Każdy skierował swój wzrok na mnie. Wypięłam dumnie pierś i zaczęłam iść do mojej szafki. Stukot moich obcasów wszędzie rozbrzmiewał. Trochę bolały mnie od nich stopy,ale jak to mówią : ,,Chcesz być piękna,musisz cierpieć".
Wpisałam kod do mojej szafki,by po chwili ja otworzyć. Zabrałam swoje książki od francuskiego,a resztę schowałam. Nagle usłyszałam jak coś obok mnie piszczy. Lola.
- Dziewczyno! Jak ty bosko wyglądasz! A jakie masz niesamowite nogi! - Lola zachwycała się moim dzisiejszym wizerunkiem.
Rano wcześnie wstałam,wybrałam najlepsze ciuchy jakie miałam i zrobiłam dość delikatny,ale ładny makijaż. Wczoraj wieczorem James uświadomił mi,że jeśli chce wygrać,musze zaatakować. A z takim wyglądem będę miała jeszcze łatwiej.
Moje nogi opinały ciasne jeansy,zaś na gorze miałam luźny top z rękawami 3/4,a na to czarna skórzana kurtka. I do tego delikatne fale i oczywiście moje kremowe szpilki.
- Dziękuję. - posłałam jej uśmiech.
- No wyglądasz bosko i w ogóle,ale...co cię naszło na taki strój,co? - wyszczerzyła się do mnie ukazując równe zęby.
- Taka mała przemiana. Jakoś dzisiaj mam niezły humor,to pewnie dlatego. - zachichotałam.
- No to ci muszę powiedzieć,że każdy facet w szkole się za tobą ogląda. Twój seksowny tyłek przyciąga wzrok męskiej strony szkoły. - poklepała mnie wesoło po ramieniu. - To co? Teraz francuski,idziemy?
Wzięłam głęboki wdech. Mam teraz lekcję z Niall'em i Zayn'em, świtą Harry'ego.
- Pewnie. - złapałyśmy się pod ramię i ruszyłyśmy pod klasę.

Kiedy już pod nią doszłyśmy,akurat były jakieś dwie minuty po dzwonku,wiec wszyscy byli już w środku. Wzięłam głęboki wdech i razem z Lolą weszłyśmy do klasy.
- O widzę,że nasze panie spóźnialskie raczyły nas...-nasz nauczyciel od francuskiego spojrzał na mnie i nie skończył. Skanował mnie wzrokiem od góry do dołu,tak samo jak każdy chłopak w klasie. Łącznie z Zayn'em i Niall'em. Plan idzie w dobrym kierunku. Spojrzałam z powrotem na nauczyciela.
- Bardzo pana przepraszamy,to się już nie powtórzy. - przygryzłam zmysłowo wagę,robiąc kocie oczy.
- Uhm... Tak,w porządku. Możecie już usiąść. - zająknął się i poluzował krawat. Mężczyźni to kretyni.
Zajęłam z Lolą nasza przedostatnią ławkę,w której zawsze siedzimy. Tuż za nami siedzieli chłopaki Harry'ego. Wsunęłam się na swoje miejsce, zakładając nogę na nogę i wyjmując książki. Czułam intensywny wzrok na swoich plecach. Odwróciłam się. Napotkałam wyszczerzoną twarz Nialla.
- Hej,mała Effy. Nieźle wyglądasz. - w przeciwieństwie do jego zjebanych kolegów,tylko on był dla mnie miły i nie dręczył mnie. W sumie, jest jakby moim kolegą.
- Dzięki,blondynku. - posłałam mu szczery uśmiech.
Do Zayna nawet nie miałam zamiaru się odzywać. Bęcwał jeden.

Cała lekcja minęła nam na podzieleniu uczniów na grupy w związku z nowym projektem. Musieliśmy wybrać jakiś zabytek na świecie i go zaprezentować, oczywiście po francusku. Nam akurat trafiła się wieża Eiffla. Pozostałam ja, Lola, Niall, Zayn, Matt, Kimberly i Josh.
- W takim razie w kolejnej grupie jest pan Matt, Lola i Kimberly,zaś w ostatniej pan Malik, pan Niall,pan Josh i oczywiście panna Effy. - spojrzał na mnie i oblizał swoje wargi. Nie powiem był przystojny,nawet bardzo,ale to nauczyciel. - Macie na to całe dwa tygodnie. Życzę powodzenia. - w tym momencie zadzwonił dzwonek,na co wszyscy wybiegli szybko z klasy. Po chwili zrobiłam to samo, po czym pożegnałam się z Lolą, bo ona już swoje lekcje skończyła,a mi został jeszcze angielski. Moja ulubiona lekcja.
Poszłam do swojej szafki,żeby wymienić książki. Kiedy już to zrobiłam odwróciłam się w druga stronę,ale czyjeś ciało mi to uniemożliwiło. Przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
- No hejka. Wiec jak? U kogo się spotykamy? Od razu mówię,że lepiej by było u nas. - powiedział.
- U nas? - spytałam zaskoczona.
- No tak. U mnie, Zayna, Liama, Louisa, no i Harry'ego. - wyjaśnił.
- Umm. Nie wiem czy to taki dobry pomysł. - skrzywiłam się.
- Oh,daj spokój. Jakby coś się działo to stanę w twojej obronie i coś powiem. Na koniec cie odwiozę. Najlepiej zacząć już dzisiaj. Josh już wie,że to u nas,więc tak jakby nie masz wyjścia. - zachichotał,przez co ja zrobiłam to samo.
- Ugh,no okej. Niech Ci będzie. Tylko ja mam jeszcze angielski.
- O, to dobrze się składa,bo ja też. To chodźmy. - pociągnął za mój plecak kierując nas do sali od angielskiego.

~*~

Właśnie siedziałam w aucie z Niall'em. Zayn już lekcję wcześniej się zmył,bo nie chciało mu się iść. Śpiewaliśmy razem piosenki Micheal'a Jackson'a, wygłupiając się przy tym. Naprawdę go polubiłam.
- Ej, Niall. Mogę cię o coś spytać? 
- Jasne,nie krępuj się. - posłał mi uśmiech wciąż patrząc na drogę.
- Dlaczego chłopaki mnie tak nienawidzą? - zapytałam patrząc na swoje paznokcie. 
Słyszałam jak wzdycha,bo nie miałam odwagi na niego spojrzeć.
- Effy, oni cię nie nienawidzą. Po prostu...cóż,trudno to wyjaśnić. Chętnie bym ci i powiedział,ale nie mogę. Proszę,zrozum. Za jakiś czas ci powiem,ale nie teraz. Obiecuję. - złapał moją dłoń,która spoczywała na moim kolanie i ją delikatnie ścisnął. - Nie przejmuj się. Wystarczy pobyć trochę z nimi,a zobaczysz,że nie są tacy źli. - prychnęłam.
- Raczej się na to nie zapowiada. - odwróciłam się w stronę okna.
Po pięciu minutach byliśmy już na miejscu. Jedna,wielka pieprzona willa. Nie dziwię się. W końcu będąc w gangu muszą mieć kupę forsy.
Niall otworzył przede mną drzwi,oznajmiając,że Josh jest już na miejscu. Weszłam do środka i zdjęłam swoją kurtkę i szpilki. Wolałam nie ubrudzić im tej lśniącej podłogi. Jeszcze by mnie zabili. Ugh. Kiepski żart. 
- Idź na górę po schodach,drugie drzwi po prawo. Ja zaraz przyjdę.
Zrobiłam tak jak mi powiedział. Kiedy byłam już na górze,otworzyłam odpowiednie drzwi i wychyliłam przez nie głowę. Zobaczyłam Josh'a,który siedział na łóżku i robił coś na telefonie i Zayna obok,który leżał na plecach na miękkiej pościeli. Dwójka chłopaków spojrzała na mnie.
- O hej, Ef. - przywitał się ze mną chłopak. Niestety nie można oczekiwać tego samego od Malika. Dupek jeden. Brak kultury i tyle.
- Cześć Josh. Zayn. - kiwnęłam w jego stronę. Odpowiedział mi tym samym.
Usiadłam na obrotowym krześle obok biurka i zagłębiłam się w rozmowie z Josh'em. To naprawdę miły chłopak. Uroczy jest. Po chwili przyszedł Niall i zaczęliśmy pracować nad naszym projektem z francuskiego. 

*Dwie godziny później *

- Niall,pójdę po picie na dół. Okej? - zapytałam,tym samym przerywając nasz śmiech wywołany kiepskim żartem Horana. Nawet Zayn się śmiał. Jakaś odmiana. Do mnie kilka razy też się odezwał i o dziwo,nie było to nic obraźliwego.
Niall tylko kiwnął głową, wracając do opowiadania żartów jednocześnie przyklejając notatkę o wieży Eiffla na tekturę.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Na szczęście jakimś cudem trafiłam. Zaczęłam szukać jakiegoś soku. Znalazłam jakiś pomarańczowy i do tego colę na najwyższej półce. Próbowałam dosięgnąć,ale byłam za niską. Teraz by się przydały szpilki. 
Próbowałam jeszcze kilka razy doskakując jak najwyżej,ale na nic. Kiedy już miałam odpuszczać,  poczułam jak ktoś obejmuje moją talię. Zobaczyłam tylko długą rękę,która sięgnęła po colę i sok,po czym odłożyła je na blat. Bałam się odwracać. Czułam te piękne, intensywne perfumy. Chyba już wiem kto to.
 - Co ty tutaj robisz? - usłyszałam zachrypnięty głos tuż obok ucha.
Natychmiast odetchnęłam się od blatu,sięgając po szklanki dla naszej czwórki. Nie miałam zamiaru się odezwać.
- Zapomniałaś języka w gębie? - warknął.  
Natychmiast odstawiłam szklanki i odwróciłam się do niego. Całe moje ciało płonęło. 
- Słuchaj ty perwersyjny dupku! Mam dość tego,że na każdym kroku mi ubliżasz,rozumiesz? Co ty chcesz tym osiągnąć? No co do cholery? Nie jestem twoją kolejną dziwką,którą możesz traktować jak ostatnią szmatę! Znajdź sobie kogoś,kto nią dla ciebie będzie. A mnie zostaw w spokoju! A jak chcesz już wiedzieć to Niall mnie tu zaprosił. W przeciwieństwie do ciebie on ma coś takiego jak szacunek dla innych i jest miły. Może w końcu zacznij brać z niego przykład,a nie siedzisz na tej swojej tłustej dupie i oceniasz wszystkich dokoła siebie nie patrząc,jaki ty jesteś naprawdę! Współczuję ci szczerze. Ja bym z tobą nigdy nie wytrzymała,a co dopiero mowa o tobie samym. - chwyciłam dwie szklanki i sok,odstawiając resztę, by znowu wrócić i je zabrać.



Odwróciłam się od niego i skierowałam do pokoju,gdzie robiliśmy projekt.
- Hej,dziękuję za to,że to przyniosłaś,ale wszyscy będziemy pić z dwóch szklanek? - Niall spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie,po prostu nie zabrałam się ze wszystkim na raz. - wyjaśniłam odstawiając wszystko na biurko.
Odwróciłam się w celu ponownego pójścia do kuchni,ale ktoś zastąpił mi drogę.
- Macie tutaj resztę szklanek i colę.- Harry odłożył resztę tak samo kładąc wszystko na biurko.
- O, dzięki Hazz, że jej pomogłeś. - uśmiechnął się blondas.
- Co wy tutaj robicie? - lokaty chłopak ignorując wypowiedź Niall'a, spojrzał na podłogę,gdzie leżało pełno naszych notatek i wycinków z gazet.
- Robimy projekt na francuski,a nam się akurat trafiła wieża Eiffla. - wyjaśnił.
- Mogę z wami posiedzieć? Liam z Louis'em się gdzieś zmyli,a mi się nudzi. - rzucił jakby od niechcenia.
Już miałam zaprotestować, kiedy cała trójka chłopaków sprzeciwiła się przeciwko mnie.
- Jasne, stary. Siadaj z nami.

Minęła jakaś godzina, kiedy tata napisał mi, żebym już wracała. Spojrzałam w okno. Ciemno jak cholera.
- Umm, Niall? Ja już chyba muszę wracać. - powiedziałam do niego cicho, tak by chłopaki nas nie słyszeli, którzy właśnie zastanawiali się jakim cudem robi się masło orzechowe.
- Co już? - spojrzał na swój nadgarstek, gdzie znajdował się jego zegarek, który wskazywał już godzinę 21. - W takim razie chodź, odwiozę cię. - Niall wstał pociągając mnie za sobą.
- Gdzie idziecie? - zapytał nagle Hazza.
Ugh. To Harry. Harry, nie Hazza.
- Effy musi się już zbierać i chcę ją od..
- Ja ją odwiozę.
Moje oczy właśnie w tym momencie przypominały dwie kule od kręgli. Spojrzałam szybko na Niall'a, zaciskając ręce na jego bicepsie. Pokręciłam przecząco głową.
- Może lepiej jak ja to zrobię, ona...
- Powiedziałem, że ja to zrobię. - Harry niemalże warknął.
Josh i Zayn przypatrywali się tej naszej wymianie zdań oczekując co się stanie.
Niall spojrzał na mnie ze współczuciem, po czym pochylił się, szepcząc mi na ucho.
- Mała, on cię odwiezie. Nic ci nie zrobi, obiecuję. - spojrzał mi w oczy. -W takim razie do zobaczenia w poniedziałek w szkole, Effy. - przytulił mnie i dał mi buziaka w policzek na oczach wszystkich.
Pożegnałam się jeszcze z Joshem i Zayn'em, który nawet uścisnął mi dłoń. Widzę postępy.
Zeszłam na dół i założyłam moje szpilki i czarną, skórzaną kurtkę.Otworzyłam drzwi i skierowałam się do auta Stylesa, które stało na podjeździe. Wsiadłam do niego, nawet słowem się nie odzywając. Nie mam zamiaru tego robić, jeśli mam spędzić z nim następne 15 minut mojego życia w drodze do mojego domu. Coś czuję, że i tak to zrobię.

~*~*~

Hejaaa! Oto rozdział 3! :)  Dziękujemy wszystkim, którzy nas odwiedzają, jesteście wspaniali! :) Kochamy was :*

N.









6 komentarzy:

  1. Boskie ! Proszę następny szybko c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny :) Nie mogę się doczekać następnego :)
    @Kate696

    OdpowiedzUsuń
  3. o wow ;o
    bomba ;o
    James, zarąbisty pomysł! i chyba się sprawdza- jak widać:D
    jejka, kocham tego bloga :D
    już nie mogę się doczekać NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo świetny! *o* szybko szybko neeeeext! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki boski! *.* xD ja chce już nexta xd

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz bardzo ci dziękujemy! ♥